Przedostatni dzień wyprawy przeznaczyliśmy na zwiedzanie Taorminy – najsłynniejszego kurortu Sycylii. Ulubione miejsce wielu sławnych osób oraz gwarne centrum letniego wypoczynku tłumów turystów. W sezonie pewnie ominęlibyśmy to miejsce szerokim łukiem, ale w grudniu, poza sezonem żal było nie skorzystać i poznać piękna tego miejsca w spokoju.
1 stycznia mieliśmy aż jeden autobus na dzień do Taorminy, także musieliśmy się zmieścić w czasie. Pomimo pory poza sezonem było tam sporo turystów, ominęliśmy więc główny deptak i najbardziej znaną atrakcje miasta – ruiny teatru greckiego. Był tam tłum ludzi i drogi bilet wstępu, a poza tym już mieliśmy dość oglądania ruin. Pospacerowaliśmy wzdłuż wybrzeża idąc z centrum Taorminy do Giordani Naxos, sąsiedniej miejscowości. Centrum miasta znajdowało się na wzgórzu, schodziliśmy więc stopniowo w dół w stronę morza i z każdym kolejnym krokiem ukazywały nam się coraz to piękniejsze widoki. Piękne morze mieniące się kolorami lazuru i błękitu, w tle zielone wzgórza, na brzegu rosnące wysokopienne sosny, krzewy kwitnące różnokolorowymi kwiatami, agawy i palmy. Coś pięknego. Mieliśmy też szczęście zobaczyć piękny widok – tęcza nad zatoczką w którą wcinał się wąski kawałek lądu w kształcie rogu, a kawałek od brzegu znajdowała się samotna, skalista wysepka z jednym domkiem na szczycie.
Na sam koniec wycieczki wybraliśmy się jeszcze na pyszny obiad do restauracji. Restauracja znajdowała się nad samym brzegiem morza na palach, a serwowali w niej typowo włoskie specjały. Wzięliśmy pizzę i spaghetti, jak się okazało był to jeden z najlepszych posiłków jakie mieliśmy.
Gdy sobie pomyślę, jak wspaniale mi upłynął pierwszy dzień nowego roku to myślę że cały ten rok na pewno będzie wyjątkowy!