Dotarliśmy do Palermo ok. godz. 17:20. Przywitał nas straszny wiatr i byliśmy przerażeni że tak tu może być cały czas. Na szczęście nie było. Oprócz wiatru przywitała nas również bardzo miła temperatura – 22 stopnie. Serce się raduje widząc coś takiego w końcu grudnia. Dość łatwo znaleźliśmy hostel, który mieścił się w starej kamienicy. Zjedliśmy prawdziwie włoską kolację, przyrządzoną z produktów kupionych wcześniej zapobiegawczo w sklepie w Rzymie – oczywiście spaghetti, oraz uczciliśmy początek wyprawy czerwonym winem.